Wyszłam ze schematu. Ale on jeszcze siedzi we mnie.

– „Zbudowałam markę od zera. Sama. Zrezygnowałam z etatu. Mam klientów. Ale dalej czuję, że muszę się tłumaczyć.”

To była jedna z tych rozmów, gdzie coaching spotyka się z terapią pokoleń Bo nie chodziło o strategię. Chodziło o przyzwolenie.  Na sukces. Na własny rytm. Na nielogiczność. Na wybory, które nie pasują do „poukładanej kobiety sukcesu”.

Z pozoru miała wolność. Zbudowała swoje. Ale wewnątrz nadal grał głos: „Nie wygłupiaj się. Bądź rozsądna. Nie przesadzaj.” I ten głos nie był jej. Pochodził z kobiet, które ją wychowały. Z szefów, którzy ją oceniali. Z reklam, które mówią, jaka powinna być „kobieta z misją”.

To był coaching rozbrajający. Nie dodający. Odejmujący. Rozbrajałyśmy przekonanie, że trzeba ciągle zasługiwać. Że trzeba „dowozić” nawet siebie. Że spokój trzeba tłumaczyć. Dopiero gdy to odpadło – zaczęła naprawdę tworzyć.

Nie z planu.Z  impulsu. Z siebie.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *